środa, 5 czerwca 2013

12.

Kochani, dziś chciałabym przedstawić Wam historię Jane, która walczyła o swoją przyjaciółkę chorą na anoreksję a następnie sama na nią zachorowała.
Jest to historia o przyjaźni, która potrafi przenosić góry, czyli w tym wypadku wyrwać z rąk choroby. Historia o tym, że można wyjść z tej choroby. Ta historia daje nadzieję.
Historia Jane
Mam 16 lat i niedawno wyszłam z anoreksji. Strasznie ciężko mi opowiadać o ostatnich dwóch latach mojego życia, ale wiem, że gdy tak zwane walczące motylki czytają o dziewczynach, którym udało się pokonać Ane jest im łatwiej.
Dwa i pół roku temu na anoreksję zachorowała moja najlepsza przyjaciółka, chodzę znią do szkoły, więc codziennie patrzyłam na jej chorobę, na to jak nic nie je. Widziałam jej wszystkie zagrywki i kłamstwa do jakich zmuszała ją anoreksja. W ciągu 3 miesięcy schudła 15 kilogramów. W najgorszym okresie ważyła 36 kg przy 163 centymetrach wzrostu. Była bardzo bliska śmierci. Na szczęście przy współpracy z lekarzami
i psychologami udało się ją wydrzeć z rąk anoreksji.
Dwa miesiące po ustabilizowaniu się wagi i jedzenia mojej przyjaciółki ja zaczęłam swoją „kurację” odchudzającą, po pół roku ważyłam 52 kilogramy przy 175 centymetrach wzrostu.  Moja chęć zrzucenia wagi była coraz większa. Widziałam jak moja przyjaciółka,
o którą niedawno tak bardzo walczyłam codziennie płacze i patrzy z bólem na moje ciało.
Mój dzień był bardzo krótki – rano wstawałam, brałam z kuchni dwie butelki wody niegazowanej,szłam do szkoły, później do szkoły muzycznej – siedziałam tam do godziny dwudziestej, przyjeżdżał po mnie tata, wracałam do domu, uczyłam się, a później mówiąc, że ból głowy odebrał mi apetyt szłam spać. Codziennie wymiotowałam po kilka razy, mówiąc wszystkim, że się czymś zatrułam… a tak na prawdę moim głównym pożywieniem była woda… W chwilach słabości, nie mogąc wytrwać jadłam lizaka lub pół wafla ryżowego… W czasie, gdy nie panowałam już nad sobą ważyłam 44 kilogramy i choć czułam, że jestem bardzo słaba wmawiałam sobie, że mam dużo energii i że jestem w stanie schudnąć jeszcze trochę. W tym czasie paczka moich przyjaciół pomogła mi bardziej niż wszyscy lekarze – zrozumiałam, że mogę żyć nie tylko po to, by być coraz chudsza, ale też dla nich… Któregoś dnia zrozumiałam, że to co przeżywałam ja jakiś czas temu usiłując wyleczyć Alę teraz przeżywa ona sama i jej łzy mają mi o tym powiedzieć.
I gdy poszłam do szkoły i zobaczyłam ją w szatni czekającą na mnie nie powiedziałam jej nic tylko ją bardzo mocno przytuliłam i w tym momencie postanowiłam podjąć walkę z anoreksją – z samą sobą… 
Teraz ja ważę 56 kilogramów przy wzroście 175 centymetrów, a Ala 50 kilogramów przy wzroście 163 centymetrów i nie możemy bez siebie żyć, wiem, że gdyby nie ona mogłoby mnie tu teraz nie być. Bardzo ją kocham i gdyby było to potrzebne zawalczyłabym o nią jeszcze raz, jeszcze tysiąc razy… A Ana to nasz największy wróg…

źródło:  http://nie-anoreksji.blog.onet.pl/2008/08/18/historia/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz