*Esperance*
|
Odpowiedziano: 2012-09-30 13:19:45
Moja matka jest idealna. Oczekiwała ode mnie tego samego. Miałam
być najlepsza w tańcu, najchudsza, najładniejsza, najlepiej wyglądająca.
Nauczyła mnie liczenia kalorii, a nawet prowokowania wymiotów.
Wmawiała, że jestem gruba, że nie wolno jeść słodyczy, że trzeba mieścić
się w limicie kalorii, które ona mi każdego dnia ustalała (1000-1200
kcal). Zawsze mówiła, że za mało z siebie daję, że za mało trenuję. W
rzeczywistości mój dzień składał się ze szkoły, treningów i małej ilości
snu..
Pamiętam dokładnie dzień kiedy skończyłam I klasę Szkoły
Baletowej. Dostałam wyróżnienie, za co w nagrodę mama kupiła mi jogurt.
Siedziałam więc na schodach pałaszując ze smakiem swoją nagrodę, kiedy
usłyszałam głosy dobiegające z salonu ,,Margaret jak Ty traktujesz
dziecko? Przecież Ty z niej robisz anorektyczkę. Zobacz jak ona wygląda,
jest taka chuda i wyczerpana" - usłyszałam głos siostry mojego ojczyma a
zarazem mamy mojej najlepszej przyjaciółki. Potem mama zaczęła się
śmiać ,,Marta nie przesadzaj, proszę Cię. Ona wcale nie jest chuda, a
ostatnio mało tańczy i je dużo. Zresztą anoreksja to nie taka straszna
rzecz. Podoba mi się ich wygląd, silna wola, ćwiczenia, które
wykonują..." zaczęłam gorączkowo myśleć, próbując sobie przypomnieć co
to jest anoreksja. Poszłam więc do siebie do pokoju i wystukałam w
google ,,anoreksja" wyskoczyło wiele zdjęć, diet, opisów choroby..
Spodobało mi się to, a może chciałam aby moja mama była ze mnie dumna ?
Nie wiem, w każdym razie wtedy wszystko się zaczęło. Miałam wówczas
152cm/38kg. Czułam się dobrze z tą wagą ale chyba chciałam spodobać się
mamie. Po każdym zgubionym kilogramie moja matka była ze mnie dumna,
cieszyłam się z tego, chciałam chudnąć jeszcze. Doprowadziłam się do
takiego stanu, że nie miałam siły wstać z łóżka. Spędziłam kilka
miesięcy w szpitalu i wyszłam z niego z wagą 41 kg/155 cm. ,,Boże
dziecko ale ty przytyłaś. Możesz wrócić do domu jak schudniesz 5 kg" -
usłyszałam mamę kiedy opuszczałam mury szpitala. Dała mi 20 zł na bilet.
Wyrzuciła mnie z domu. Co w takiej sytuacji może zrobić dwunastoletnia
dziewczynka ? Udałam się do swojej przyjaciółki Kingi. Jej matka
pozwoliła mi zostać. Były wakacje. Beztrosko spędzałam chwilę. Było po
prostu cudownie. Jednak coś mnie ciągnęło do domu. W końcu znowu zaczęło
się unikanie jedzenia, co przy Marcie było niemożliwe. Więc
wymiotowałam. Schudłam. Wróciłam do domu. Wszystko zaczęło się od nowa.
Chudłam, dużo trenowałam, nie jadłam. Chyba nawet mi się to podobało.
Jakoś
w lutym tego roku znowu doprowadziłam się do stanu wyniszczenia.
Mdlałam, trafiałam do szpitala, trochę tyłam, wychodziłam do domu,
chudłam, mdlałam, szpital... Moja mama nie zgadzała się jednak na
specjalistyczne leczenie. A u mnie pojawiła się silna chęć powrotu do
zdrowia. Zaczęłam po kryjomu przed nią chodzić do psychologa. Dostałam
ofertę czegoś w rodzaju kliniki, chodziłabym normalnie do szkoły,
trenowała ale mieszkała wraz z innymi osobami z moim problemem u
małżeństwa, którzy zajmowali się zaburzeniami odżywiania. Moja matka
wyśmiała ten pomysł, stwierdziła, że psycholog robi mi tylko wodę z
mózgu i zakazała do niej chodzić. Zadzwoniłam po babcię i dziadka z
Francji. Namówili ją do kliniki i się tam udałam. Jednak to miejsce nie
pomogło. Mogłam robić wszystko. Wymiotować, ukrywać jedzenia, chudłam.
Dowiedzieli się o tym dziadkowie i przyjechali do Polski. Odebrali prawa
rodzicielskie mojej matce i wyprowadziłam się do nich do Paryża.
Chcieli
mi pomóc, a ja znowu zaczęłam odrzucać pomoc. Trafiałam do szpitala, a
kiedy wydawało się, że powoli wychodzę na prostą znowu przestawałam jeść
i chudłam.
Doprowadziłam się do wagi 25kg/160cm. Trafiłam na
oddział zaburzeń odżywiania. Leżę tu od 3,5 tygodni. Wypuszczą mnie z
wagą 43 kg, ja zejdę do 37, a potem zamierzam się zdrowo odżywiać i dużo
ruszać. Mam nadzieję, że tym razem mi się to uda.
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz